Dawid Tambor to doświadczony przedsiębiorca, który przez ostatnią dekadę skupiał się na rozwijaniu firm w tradycyjnych branżach, takich jak budownictwo i wykończenia wnętrz. Jego praca polegała głównie na wprowadzaniu zagranicznych marek na polski rynek oraz promowaniu polskich produktów na rynkach międzynarodowych. Mimo że przez lata działał w sektorach o ugruntowanych, konserwatywnych kanałach sprzedaży, jego ciekawość i pasja do nowych technologii nieustannie rosły. W końcu przyszedł moment, kiedy postanowił zrobić krok w nowym kierunku, co doprowadziło go do udziału w jednym z największych stacjonarnych hackathonów w Europie – HackYeah!

Skąd pomysł na wzięcie udziału w HackYeah?
D.T.: Zawsze interesowałem się nowoczesnymi technologiami, ale w mojej branży nie było za bardzo możliwości przeniesienia się do cyfrowej rzeczywistości. Zauważyłem jednak ogłoszenie o HackYeah i stwierdziłem, że warto spróbować, zobaczyć, jak to wygląda z bliska, poznać ludzi z branży technologicznej. To wydarzenie odbywało się w Krakowie, więc bez większych planów postanowiłem wziąć udział.

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po wejściu na HackYeah?
D.T.: Atmosfera była niesamowita! Ludzie, którzy tam byli, mieli ogromną pasję i entuzjazm. Od razu poczułem, że to wydarzenie jest inne niż typowe biznesowe konferencje. Ta energia i pozytywne nastawienie były zaraźliwe. To doświadczenie sprawiło, że od razu zacząłem czuć się częścią tej społeczności.

Co zrobiłeś po wejściu na Tauron Arenę?
D.T.: Rozejrzałem się po stanowiskach sponsorów, nawiązałem kilka rozmów i poznawałem ludzi z branży. Następnie uczestniczyłem w ceremonii otwarcia. Potem wziąłem udział w zorganizowanej sesji budowania zespołu, chociaż nie miałem doświadczenia technicznego. Zaprezentowałem moje umiejętności zarządzania projektem, komunikacji i sprzedaży, które wydawały mi się nieistotne w kontekście zadań konkursowych. Ku mojemu zaskoczeniu, podszedł do mnie młody student informatyki imieniem Oleksandr. On również był pierwszy raz na hackathonie, równie zagubiony i podekscytowany jak ja. Zaprosił mnie do swojego zespołu. Byliśmy nietypową grupą, młodzi entuzjaści technologii z Ukrainy i siwiejący biznesmen z Polski.

Jak przebiegała Wasza współpraca?
D.T.: Początkowo nie znaliśmy się, więc musieliśmy się zgrać. Przedstawiłem zespołowi mój sposób pracy, co im się spodobało. Rozpisaliśmy zadania i przystąpiliśmy do działania. Ja zajmowałem się kontaktem z mentorami, aby lepiej zrozumieć cele zadania, podczas gdy reszta zespołu kodowała. Całą noc pracowaliśmy, wymieniając się pomysłami i doświadczeniami. Choć nie udało nam się zrealizować całego planu, to, co stworzyliśmy, dało nam ogromną satysfakcję.

Jak finalnie wyglądał Wasz projekt?
D.T.: Projekt polegał na analizie newsów z internetu, by wykrywać powtarzające się treści i eliminować te, które mogły być fake newsami. Nie udało nam się zrealizować całości planu, ale przygotowaliśmy prototyp, który działał w 70-80%. Prezentacja, którą przygotowałem, spotkała się z pozytywnym odbiorem zespołu, choć ostatecznie nasz projekt nie dostał się do finału. Mimo to, było to dla nas niesamowite doświadczenie.

Czy projekt był kontynuowany po HackYeah?
D.T.: Nie, ten projekt nie miał szans na dalszy rozwój. Jednak to wydarzenie zainspirowało mnie do odkurzenia pomysłu, który miałem wcześniej, ale został odrzucony przez moich znajomych, doświadczonych programistów. Skontaktowałem się z Oleksandrem, chłopakiem z zespołu z HackYeah, i zaproponowałem mu pracę nad tym pomysłem w formie startupu. W ciągu miesiąca mieliśmy gotowy działający prototyp, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Od tamtej pory pracujemy nad tym produktem, który już jest w fazie testów i wkrótce zostanie wypuszczony na rynek.

Co wyniosłeś z udziału w HackYeah?
D.T.: To doświadczenie dało mi przede wszystkim ogromną motywację do zaangażowania się w świat technologii. Atmosfera tego wydarzenia pchnęła mnie do założenia spółki i pełnego poświęcenia się pracy nad naszym startupem. To, co tam przeżyłem, zmieniło moje podejście do technologii i biznesu.

Czy poleciłbyś udział w HackYeah innym?
D.T.: Oczywiście! Każdemu, kto interesuje się technologią, aplikacjami i programowaniem, z czystym sercem polecam udział w HackYeah.

Czyli widzimy się na tegorocznej, już 10. edycji HackYeah?
D.T.: Tak, planujemy wziąć udział w tegorocznej edycji całym zespołem. Przyjedziemy, aby poczuć tę niesamowitą atmosferę i naładować się pozytywną energią. Nie mamy jeszcze wybranego zadania, ale na pewno będziemy chcieli znowu poczuć ten dreszcz emocji.

Jakie rady miałbyś dla potencjalnych uczestników?
D.T.: Jeśli ktoś chce wziąć udział spontanicznie, polecam przyjechać jak najwcześniej, aby mieć czas na rozejrzenie się i znalezienie czegoś, co go zainteresuje. HackYeah to nie tylko kodowanie, to również doskonała okazja, aby nauczyć się czegoś nowego i poznać fascynujących ludzi.

 

Z wykształcenia teatrolożka, z zawodu specjalistka ds. marketingu. Odważnie odkrywa nowe ścieżki w dynamicznej branży technologicznej. Współtworzy wyjątkowe konferencje i hackathony, które inspirują i łączą programistów z całego świata.